-

krzysztof-laskowski

Historia Królestwa Węgier. Księga VII. Część V

Prefekci Blasko i Bothus z najwyższą pilnością i nieustanną pracą pełniących na posterunkach wszędzie wartę żołnierzy, których zaledwie czterystu zostało, przeglądali i zachęcali, by obowiązek i zadanie ochrony ojczyzny należny z zaangażowaniem sprawowali. Rannych dawaniem lekarstw pocieszali, zdrowym dodawali ducha, swoje obowiązki ze względu na warunki czasów i konieczność z tą wiarą, męstwem i pilnością wykonywali, by wydawało się, że do tej pory wszystko zostało załatwione w sposób należyty, bo dwadzieścia ataków wrogów na zamek i miasto z nieopisaną wściekłością przeprowadzonych z niepokonaną ciała i ducha siłą oraz stałością wytrzymali. Ponieważ mimo nadziei atak wrogów przedłużał się, nie było w istocie rzeczy ani jednej chwili, w której balisty przestałyby strzelać, ale i z większej liczby miejsc nadające się wystrzelenia pociski i rury smołą i siarką oraz innym materiałem łatwopalnym wypełnione były rzucane w celu rozkojarzenia naszych. Gdy materiał się zajmował, wszędzie pożary wzniecali, tak jednak jak nasi, choć nieliczni, ponieważ mieli liczne naczynia pełne wody do użytku gotowe, nie bez wysiłku gasili i tak walka z wrogami i pożarami dwa dni trwała.

Już sam Sulejman, choć chwały i sławy ze zdobycia miasta płynących wielce żądny, tyleż nieskutecznymi swoich ludzi usiłowaniami poruszony, ledwie żywił nadzieję, że Węgrów do zdrady albo do poddania miasta zmusić może. By jednak nie zdawało się, że pokonany trudnościami tej sytuacji od początku ustępuje, tam samym sądził, że musi trwać w nieprzejednanym zapale kontynuowania oblężenia. I ponieważ wierzył, że Ludwik przesławnemu miastu, które sam Panonii kluczem słusznie nazywał, przyjdzie z pomocą, a spośród jego ludzi wszyscy najsilniejsi albo byli padli zabici, albo z powodu odniesionych ran nie mogli spełniać obowiązku, postanowił oblężenie zastopować i powstrzymać się od atakowania murów na kilka dni ze względu na korzystną dla siebie i swoich ludzi przerwę, kierując się tym, by mógł nadchodzącemu Ludwikowi przeciwstawić nienaruszone oddziały zdolne do odniesienia niewątpliwego zwycięstwa. Sytuacja ta przyniosła naszym trochę spokoju i nieco wytchnienia, by trzęsące się lub zniszczone miejsca w murach pracą za dnia i w nocy naprawiać i umacniać. Mijał już czterdziesty dzień oblężenia, gdy nasi w ten, o którym powiedzieliśmy, sposób nie tylko z najwyższą uporem piekielnie wściekłych wrogów, ale także głodem i pragnieniem, z brakiem wszystkich rzeczy walczyli, a jednak nie pojawiała się żadna nadzieja na nadejście posiłków ze strony Ludwika. Dlatego Sulejman, ponownie zwróciwszy się do pierwotnych myśli zdobycia zamku, ogłosił, że wszyscy jego ludzie muszą albo zwyciężyć, albo paść martwi.

Ale gdy i niczego nie osiągał w starciu z oblężonymi wszystkie najgorsze rzeczy cierpieć i znosić gotowymi oraz popadał w absolutną desperację, wreszcie ktoś, niepewne, czy Francuz, czy Włoch (bo Turcy oba narody Frankami nazywają), spośród tych, którzy po wyrzeczeniu się religii chrześcijańskiej oddali się zabobonowi mahometańskiemu, poszedł do Pyrrusa i Ahmeda oraz pozostałych wodzów. Wybłagawszy u nich łaski, został dopuszczony do rozmowy. Zaproponował, że pewne rzeczy ujawni, jeśli będzie przez nich samych wysłuchany, i otrzymał rozkaz, by powiedzieć o tych sprawach nielicznym. Gdym jako młodzieniec w wojnach w Italii uczestniczył, powiada, nie tylko ciała siłami, ale i umysłem poświęciłem się prowadzeniu i wypełnianiu spraw wojennych. Dlatego skoro nie zdołaliście ducha wrogów za dnia najsroższymi uderzeniami złamać i do tego osłabić ani otwarta przemoc wam nie pomogła, postanowiłem przypomnieć wam o pewnej rzeczy, dobrze wam wszelako znanej, ale pośród trosk rozlicznych i trudów może zapomnianej, żebyście oczywiścieumieszczonym w wykopanych po kryjomu podziemnych tunelach prochem czarnym mury i umocnienia obalili. Tym sposobem, a nie innym, uporowi oblężonych kres położycie, a Sulejman, jeśli tu zwycięży, Panonię całą zwycięży. Wodzowie, ponieważ uznali, że powiedział rzeczy właściwe, pochwalili go, a jeśli skutek odpowiada potwierdzonemu, bo obiecane zostały rzeczy wielkie, planowi, sprawę Sulejmanowi przedstawili. Za jego zgodą niedługo potem znaleziono kopaczy, którzy na rozkaz poszli i zaczęli, a skierowano do tej pracy żołnierzy i wieśniaków, budować tunele pod fundamentami Prosowej z wielką ostrożnością i w nie mniejszej ciszy. Ale ponieważ nasi jeszcze nie wiedzieli o tego typu fortelu wojennym, albo ponieważ wrogowie nie używali szpadli ani żelaznych narzędzi do wykonania tej pracy potrzebnych, którymi na sposób wojskowy tunele tworzyli, stała się rzecz absolutnie przedziwna, że nie tylko kopiący pod ziemią, ale także ziemię wydobywający ukryli się przed oblężonymi. Ale i wrogowie wyjątkowym sprytem, częstymi uderzeniami balist, dźwiękiem trąb i bębnów i wznoszeniem wielkich okrzyków wrażenie prowadzenia ataku stwarzali, by oblężeni dźwięku kopiących i budowaniem zaabsorbowanych, nadstawiwszy ucha, nie usłyszeli albo nie zauważyli, że uderzana motykami ziemia się rusza.

W tym czasie Jakub Utiešenović, wrogi fortel podejrzewając, szybko wdrapał się na mury. Gdy obserwował i podniósł się, ponieważ wystawił się aż do pępka i mniej ostrożnie niż przedtem postępował podczas obrony wieży, przez janczarów, którzy, na zewnątrz osłoną wałów chronieni, z najwyższą uwagą każdej pojedynczej chwili wyczekiwali, ołowianą kulą trafiony, ku wielkiemu bólowi współtowarzyszy zginął. Gdy on padł, proch czarny, który był wniesiony do tunelu, podłożonym przez wrogów ogniem jest zapalony. Powstał wielki huk i trzask jak błyskawica i piorun, pewna część umocnień w powietrze wyrzucona w jednej chwili zostaje zniszczona i upada. Choć wprawdzie w ten sposób wstrząśnięta wieża była upadła, w niesamowity jednak sposób atakującym wrogom w ogóle nie otworzyła dostępu. Ale w takiej sytuacji raczej upadając do wewnątrz, nowy i nieoczekiwany mur stworzyła, tak że zdawało się, że atak daleko niż przedtem trudniejszym uczyniła. Ale u oblężonych, szczególnie u Traków do tego typu sytuacji nienawykłych, obalonej u samych fundamentów wieży ruina tak wielki strach i przerażenie wzbudziła, że osłupiali i upadli na duchu, ponieważ wewnątrz całkowicie brakowało im stałości wiary i męstwa oraz współtowarzyszy węgierskich rozsądku, nie zawahali się listu do strzał przywiązanego wystrzelić i haniebne o poddaniu się z wrogami rozmowy podjąć. Rzecz ta została przez prefektów nie inaczej zrozumiana niż tak, że skoro usłyszeli oni, że wrogowie od murów odeszli, na koszach wiklinowych, na których balisty umieszczano, zostali uniesieni, Sulejmana i Purpurowych rękojmię, stosownie do tego jak oblężeni prosili, absolutną wielkim głosem dają oraz życia i wszystkich rzeczy nienaruszalność hojnie gwarantują, dlatego ponieważ wiedzieli, że sami o nic takiego nie poprosili, i po zorientowaniu się w sytuacji postanowili autorów niebezpiecznego i podstępnego planu ująć i do więzienia wtrącić, niewiele zabrakło, żeby skoro sprawy pośród wzajemnych kłótni doprowadzone zostały do sytuacji niewątpliwego buntu, a zdrajcy już skłaniali się do chwycenia za broń, z rąk Traków, którzy prawie wszyscy jednomyślnym przeniewierstwem ogarnięci, zadeklarowali się współtowarzyszy od krzywdy chronić, ku korzyści tych pierwszych zginęli.



tagi: królestwo węgier  miklós istvánffy 

krzysztof-laskowski
19 maja 2018 16:56
3     892    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

pink-panther @krzysztof-laskowski
20 maja 2018 03:11

Piękne i smutne. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować


krzysztof-laskowski @Stalagmit 20 maja 2018 09:01
20 maja 2018 09:11

Pięknie dziękuję.

Obecnie Turcy zajmują tereny leżące znacznie dalej na północ, jeśli weźmie się pod uwagę ich obecność w samych Niemczech. Oczywiście słyszymy, że musimy się jednać ze wszystkim i tym podobne. Ale Turcy rozumują tak, jak rozumowali za Sulejmana.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować